Michał
Szułdrzyński, ówczesny doktorant w Instytucie Filozofii UJ i redaktor naczelny
kwartalnika Nowe Państwo jest autorem
kolejnego rozdziału recenzowanej publikacji, a noszącego tytuł - Demokratyczna
szkoła inteligentów. Autor zastanawia się nad tym, jakiego absolwenta powinna wykształcić polska szkoła.
Główną jego tezą jest postrzeganie demokracji jako jedynie modelu życia
politycznego, który nie powinien się rozciągać na inne sfery spoza tego
obszaru, a więc także na szkołę czy rodzinę, gdyż prowadzi w nich do
negatywnych konsekwencji. Szkoła ucząc, kształcąc i wychowując,
kieruje się najwyższymi zasadami prawdy, dobra i piękna, które mają się nijak
do demokracji. Dla przykładu szkoła nie uczy historii Polski dlatego, że jest
ona chętnie wybierana przez uczniów, ale dlatego, że nie można sobie wyobrazić
sytuacji, w której wykształcony Polak nie zna dziejów swego kraju, nie zna
opowieści o bohaterach i nie słyszy przestróg o tych, którzy przynieśli Polsce
Tekst M. Szułdrzyńskiego jest
klasycznym przykładem propagandy na użytek ideologii konserwatywnej do walki
nie o szkołę jako swoistego typu
Z ideologicznej przesłanki
wyprowadza ideologiczny wniosek, a mianowicie, iż szkoła powinna stać się swoistą niedemokratyczną enklawą w
demokratycznym państwie. Tym samym powinna wrócić do swoich
dziewiętnastowiecznych wzorów szkoły encyklopedycznej, elitarnej, kształcącej
młodą inteligencję, głęboko zakorzenioną w tym, co stare, w „starym” świecie. A zatem każdy absolwent polskiej szkoły
powinien posiąść kanon klasycznego wykształcenia, znać dobrze dzieje Europy,
rozumieć jej rozwój, ewolucję Zachodu, znać podstawy filozofii, która
ufundowała myślenie, bez którego nie byłoby dziś żadnego rozwoju
cywilizacyjnego (tamże, s. 65). Jeśli taki absolwent miałby być w wyniku
kształcenia osobą samodzielną intelektualnie, nonkonformistyczną, krytycznie
myślącą i tolerancyjną, to jednak nie może to oznaczać uczenia go relatywizmu,
nihilizmu czy akceptacji odmienności w duchu politycznej poprawności. Widać, że
autor nie zna żadnego z modeli szkół demokratycznych, w których nawiązuje się
do najlepszych tradycji polskiej inteligencji, formuje uczniów moralnie i
kulturowo, ale nie autokratycznie. Nie tyle wyobraża, co nie życzy sobie tego,
by można było kształcić przyszłe elity społeczne w polskiej szkole opartej na
zasadach
Monika Jakubo
Przekaz M. Jakubo
- osobisty
przykład nauczyciela, który – czy tego chce czy nie, jest za
- ustalenie
przez
- spowodowanie
by rodzice byli pier
- wzięcie pod uwagę w tym procesie relacji i
związków rówieśniczych wśród uczniów oraz możliwości włączania alternatywnych
modeli kształcenia, które uwzględniałyby inne sposoby rozwiązywania problemów
wychowawczych (np. edukacja w szkołach niekoedukacyjnych, niesłusznie
utożsamianych jedynie z wychowaniem katolickim);
- kształtowanie
takich cnót u uczniów, jak męstwo, cierpliwość, pracowitość, roztropność nie
musi odbywać się w klimacie rygoryzmu, zastraszania, instrumentalnego
monitorowania zachowań uczniów, ograniczania ich autonomii. Słusznie, choć
jakże radykalnie rozbieżnie w stosunku do poglądów R. Legutki – pisze: Wychowanie do wolności nie oznacza
pozostawienia wychowanka samemu sobie, wręcz Przeciwnie – oznacza pomoc w
osiągnięciu samodyscypliny, w poznaniu i rozumieniu siebie. Wychowawca musi
pamiętać, że jeśli chce rozwinąć u ucznia taką postawę, musi ograniczać
udzielanie rad na korzyść inspirowania ucznia do samodzielnego odkrywania
wartości i podejmowania pozytywnych wyborów (tamże, s. 85).
Komentarze