Przejdź do głównej zawartości

Pseudonaukowa monografia Pauliny Formy

 



Mamy wreszcie trzecią publikację pani Pauliny Formy, która - tym razem pod tytułem "Dziecięca kreacja biografii w rodzinach wielodzietnych" (Kraków 2016) określona została jako monografia habilitacyjna.

Niestety, ale i ta rozprawa obciążona jest poważnymi błędami w założeniach metodologicznych projektu badawczego. Analiza ilościowa i jakościowa uzyskanych przez autorkę danych na podstawie przeprowadzonej diagnozy nie ma zatem naukowej wartości. Może służyć co najwyżej publicystyce, ale nie naukom społecznym. 

tpliwości budzi już tytuł książki, który jest nieadekwatny do prezentowanych w niej treści. Wskazuje bowiem na to, że centralną osią analizy będzie tworzenie przez dzieci własnej biografii (dziecięca kreacja biografii). Tymczasem problem główny, który stanowił podstawę do konceptualizacji badań, brzmi w tej książce odmiennie w dwóch miejscach. 

Najpierw został on sformułowany następująco: Jaki jest obraz dzieciństwa w rodzinie wielodzietnej oraz jakie czynniki środowiska rodzinnego i pozarodzinnego/szkolnego kształtują dziecięcą kreację biografii? (Ibid.:133) 

Natomiast już kilkanaście stron dalej mamy również dwa główne problemy badawcze: Jaki obraz dzieciństwa przedstawiają studenci pochodzący z rodzin wielodzietnych? Jakie czynniki/warunki środowiska rodzinnego i pozarodzinnego stanowiły podstawę dziecięcej kreacji ich biografii? (Forma 2016:151).  

Autorka sformułowała zatem dwa główne problemy badawcze, ale żadnego z nich nie rozwiązała. Trudno, by tak się stało, skoro sama nie wiedziała, co  w istocie jest dla niej pytaniem głównym. Można wnioskować, że swoje badania lokuje w paradygmacie badań jakościowych, biograficznych. Trudno jest jednak rozstrzygnąć ten dylemat, bowiem w rozdziale III „Teoretyczne i metodologiczne ramy badań” pisze: 

W niniejszej pracy nie prowadziłam badań stricte biograficznych, a wykorzystałam jedynie ich elementy, jako materiał uzupełniający, pomocniczy w opisie dzieciństwa dzieci z rodzin wielodzietnych i dziecięcej kreacji biografii. (Ibid.:131-132).  

Zasadnicze poszukiwania   zostały   skierowane   nie   tyle   na   biografie  badanych studentów,   ile   na   uwarunkowania procesu, w którym one powstają. Jednakże w podrozdziale poświęconym materiałom biograficznym „w obiektywie metodologicznej analizy” stwierdza: 

Odnosząc się do metodologicznych i pedagogicznych materiałów biograficznych, pragnę zaznaczyć, że w niniejszej analizie są one wykorzystane do opisu wewnętrznego wymiaru dzieciństwa w rodzinie wielodzietnej. Na tym etapie rozważań sklasyfikowałam zjawiska i procesy o charakterze ponadindywidualnym (wewnątrzrodzinnym) w paradygmacie biograficznym. Świadomie przywołując materiały biograficzne, (…) wskazałam na metodę biograficzną i triangulację (porównując wiedzę uzyskaną z wielu źródeł). (Ibid.:133)

Zostawiam zatem na boku ten chaos i sprzeczność sądów na temat zastosowanej metody badań i powracam do głównych problemów badawczych. Jest ich tyle, że można stracić orientację, co tak naprawdę interesowało autorkę tych badań. Sama bowiem stwierdza, że w gruncie rzeczy jej projekt badawczy ma swoje uprzednie rozstrzygnięcie, tylko trzeba jakoś to potwierdzić. Pisze bowiem w rozdziale metodologicznym: 

Analizując materiały źródłowe, przyjęłam, że główny problem badawczy będzie oparty na tezie, iż studenci (dzieci) z rodzin wielodzietnych konstruowali i konstruują swoją biografię, korzystając z szans i warunków życia oraz edukacji, jakie stworzyło im i nadal stwarza środowisko rodzinne, a tym samym statutowa przynależność do rodziny wielodzietnej (więzy, powiązania rodzinno-społeczne). W tym układzie duża rodzina jest kapitałem, z którego dziecko czerpie, budując swoją biografię. (Ibid.:150)  

Na dwa pytania dopełnienia, wymagające poszukiwania, odkrywania zmiennych niezależnych, autorka znała już odpowiedź. Tak fundamentalny w tym przypadku błąd metodologiczny wynika z przyjętych przez nią zmiennych niezależnych, którym przypisuje desygnaty bez zrozumienia, czym jest desygnat pojęcia. 

W tabeli znajduje się wykaz zmiennych niezależnych, które nie występują w przyjętych przez Formę problemach badawczych(Ibid.:153). Skąd zatem je wzięła? Z sufitu? 



Wskaźniki wymienionych zmiennych niezależnych miały charakter empiryczny, były to wskazania/odpowiedzi badanych na pytania zamieszczone w ankiecie. (Ibid.) Pomijam już kwestię niestosownego przyjęcia tu zmiennych niezależnych, to ze zdumieniem czytam, że np. płeć i wiek studenta są desygnatem wewnątrzrodzinnych zasobów (czynników środowiska rodzinnego). Nie mamy w tej rozprawie wyróżnionych wskaźników zmiennych niezależnych.

Podobnie jest ze zmienną zależną. Pani P. Forma tak pisze o tej zmiennej: 

() swoją zmienną zależną uczyniłam dziecięcą kreację biografii, określaną poprzez zasoby wewnątrzrodzinne, doświadczenia rodziny jako wspólnoty realizującej proces wychowawczo-socjalizacyjno-edukacyjny, warunki życia, wychowania, socjalizacji i edukacji dzieci w rodzinie wielodzietnej. Desygnatami i wskaźnikami tej zmiennej były wskazania zamieszczone w tabeli 10. (Ibid.:152)



Autorka nie definiuje zmiennej zależnej dla każdego z dwóch głównych problemów badawczych. Dla niej jest tylko jedna zmienna zależna, która – co wynika z treści także z w/w tabeli  – jest dziecięcą kreacją biografii. 

Gdyby ktoś nie wiedział, czym jest „dziecięca kreacja biografii” i jakie są jej wskaźniki, to tego i tak się nie dowie. Równie absurdalne są wskazane jako desygnaty pojęcia „dziecięca kreacja biografii”: troska rodziców o wychowania i socjalizację oraz edukację dzieci, zainteresowania rodziców sprawami nauki dziecka itd.  (Ibid.)    

Wysiłek diagnostyczny oraz zapis uzyskanych odpowiedzi na interesujące badaczkę pytania nie ma żadnej wartości naukowej. Poproszona o udostępnienie narzędzi badawczych , wśród których był kwestionariusz ankiety dotyczącej „czasu poświęconego na aktywność/wypoczynek” jedynie potwierdził, że konstrukcja niektórych pytań świadczy o kompletnym braku wiedzy z metodologii badań. Oto tylko przykładowe pytania z tej ankiety:

19. Czas poświęcany na aktywność i wypoczynek w Twoim dzieciństwie w ciągu dnia:

  mniej niż 1 godzina

  1-2 godzin

  2-3 godziny

  więcej niż 3 godziny

 

Z dokonanego przez respondentów wskazania nie dowiemy się, czy ich odpowiedź dotyczy odpoczynku, czy aktywności.  Już nie dociekam tego, że obie kategorie są ogólnikowe. Jaki można wyprowadzić wniosek z tych wskazań? Czego dotyczyła odpowiedź np. mniej niż 1 godzina? – aktywności, wypoczynku czy jednego i drugiego? Po co badaczka zadała to pytanie? 

Zobaczmy kolejne pytanie w ankiecie:

24. Jakie uzyskiwałaś(eś) wyniki końcowo roczne w nauce w okresie dzieciństwa?

       a)  bardzo dobre (średnia ocen końcowo rocznych  5,0 i wyżej)

        b) dobre (średnia 4,0-4,9)

        c) dostateczne (średnia 3,0-3,9)

        d) mierne (średnia 2,0-2,9)

        e) niedostateczne (średnia 1,0-1,9)

Wyniki końcoworoczne w nauce nie łączą się z okresem dzieciństwa, tylko dotyczą konkretnego roku szkolnego i przedmiotów nauczania. Po co zatem o to pytać? O czym ma świadczyć odpowiedź na to pytanie? A co wynika z odpowiedzi na poniższą kwestię?

28.Posiadanie w dzieciństwie (w poprzednich latach szkolnych) podręczników, zeszytów i przyborów szkolnych:

 wszystkie

niezbędne

tylko niektóre

Czego dotyczy zakreślona przez respondentów odpowiedź – podręczników, zeszytów i przyborów szkolnych en block?   

Spójrzmy na pytanie rozstrzygnięcia:

31. Czy lubiłaś(eś) chodzić do szkoły we wcześniejszych etapach życia?

  tak

  nie

Konia z rzędem temu, kto wie, czym są wcześniejsze etapy życia - wcześniejsze od czego? Czy wcześniejsze od obecnego etapu życia, czy może dotyczące wczesnej edukacji? 

43.              Ile godzin w ciągu dnia spędzałeś w dzieciństwie  przed telewizorem?

     wcale

     mniej niż godzinę

     1 – 2 godzin

     więcej niż 2 godziny

 

W taki sposób nie formułuje się pytań na poziomie pracy licencjackiej, a tu mamy do czynienia z osobą, która ma stopien naukowy i zapewne tak kształci swoich studentów. Kiedy wsłuchuję się i wczytuję w wypowiedzi obrońców rozpraw, które z nauką nie mają wiele wspólnego, to zastanawiam się nad sensem finansowania rzekomo naukowej pracy takich osób i ich przełożonych. 

Pedagogika będzie przez wiele kolejnych lat obciążana nieuctwem osób piszących i uniwersyteckich recenzentów dopuszczających takie teksty do druku. Z awansowania niech wstydzą się ci, którzy do tego dopuścili.  

Uczmy się zatem na błędach, by kolejne pokolenia nie sięgały do tego typu rozpraw, nie cytowały ich i nie przywoływały w swoich studiach. Czas publikować w poradnikach z metodologii badań przykłady takich błędów z wskazaniem na ich źródła, bo pisanie o tym, jak być powinno, nadal nie zdaje egzaminu. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy pseudonaukowa gdybologia może być sprzedawana jako światowy bestseller?

  Czy pseudonaukowa gdybologia może być sprzedawana jako światowy bestseller? w dniu  kwietnia 15, 2021   Moje pytanie jest retoryczne, bo odpowiedź na nie powinna być tylko jedna - NIE POWINNA, ale JEST i powiększa stan bezużytecznej makulatury. Mam tu na uwadze rozprawę izraelskiego historyka prof. Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie  Yuval Noah Harari'ego  pt. "21 lekcji na XXI wiek" (Kraków 2018), która jest sprzedawana w tysiącach egzemplarzy. Poza ładną okładką nadaje się jednak tylko jako dekoracja w biblioteczce domowej.   Historyk powinien zajmować się tym, co jest przedmiotem badań jego dyscypliny naukowej i obowiązującej w niej metodologii badań historycznych. Z tym większym zdumieniem czytam książkę, która z historią niewiele ma wspólnego, bowiem jej autor porzucił własne kwalifikacje postanawiając zarabiać na sprzedaży prognostycznego kiczu, czyli mniemanologii stosowanej.  Nie wypowiadam się na temat wszystkich lekcji, które usił...

Profesor poleca ankietę z błędami???!!

  Niestety, tak powstają fatalne doktoraty, a po nich habilitacje. Kompromitacja  nie dotyczy zatem tylko doktoranta.