Przywołuję recenzję ksiązki Eweliny Koniecznej pt. Seniorzy i
film. Aktywizacja i integracja społeczna osób starszych przez uczestnictwo w
kulturze filmowej, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek 2016, którą opublikowałem wcześniej na łamach "Studiów z Teorii Wychowania". Jednak mało kto czyta recenzje w czasopismach naukowych. Może w tym miejscu zderzy się z naukowymi standardami.
W związku z
narastaniem problemów socjalnych, zdrowotnych, ale i w sferze kulturalnej osób
starszych pojawia się w Polsce coraz bogatsza literatura z zakresu gerontologii
pedagogicznej (geragogiki) czy gerontologii społecznej. Niestety, niektóre
rozprawy nie powinny ujrzeć światła dziennego ze względu na to, że zawierają
fundamentalne błędy zarówno w analizie problematyki badawczej, jak i
założeniach projektów badań i ich realizacji. Jedną z takich monografii, która
jest przykładem tego, jak nie należy prowadzić badań naukowych, jest książka
Eweliny Koniecznej pt. "Seniorzy i
film. Aktywizacja i integracja społeczna osób starszych przez uczestnictwo w
kulturze filmowej" .
Nie spełnia ona wymogów naukowych pomimo tego, że część teoretyczna jest względnie dobrze napisana. Ma jednak głównie charakter przeglądowy wiedzy z kulturoznawstwa nie wnosząc niczego nowego do pedagogiki. Trudno tu mówić o pogłębionej świadomości autorki znaczenia głównych kategorii wpisanych w tytuły rozdziałów i podrozdziałów ("Starość jako zadanie rozwojowe i edukacyjne" i "Rola kultury filmowej w procesie adaptacji do starości"), gdzie widoczne są uchybienia związane z brakiem odniesień do kanonu literatury przedmiotu.
Zasadnicze
zarzuty dotyczą jednak metodologii badań. W rozdziale metodologicznym brak jest
założeń rzekomo przeprowadzonych badań metodą case study, opisu przebiegu
wywiadów, kryteriów analizy danych oraz założeń dotyczących sposobu ich
kodowania. Autorka wskazuje na „ (…) brak
ścisłej struktury metodologicznej w badaniach jakościowych” (s. 119), co
źle interpretuje, wypaczając sens badań jakościowych oraz pozbawiając je
kryteriów świadczących o poprawności procesu badawczego.
Bliższa jest Ewelinie Koniecznej problematyka analiz kulturoznawczych z zakresu filmoznawstwa, z którymi to zagadnieniami poradziła sobie zdecydowanie lepiej, niż z wiedzą z obszaru gerontologii społecznej, geragogiki czy edukacji dorosłych. Nic dziwnego, że trudno dopatrzeć się dojrzałych propozycji założeń metodologicznych.
Rozprawa niczego nie wnosi do pedagogiki a Autorka - jako przedstawiciel nauk humanistycznych
- zupełnie nie zna metodologii badań społecznych. Nie potrafiła
sformułować głównego problemu badawczego, tylko określiła w swojej pracy dwa:
Jakie są uwarunkowania uczestnictwa seniorów w kulturze filmowej? i Jaka jest
rola kultury filmowej w aktywizacji, integracji społecznej i rozwoju osób
starszych? przypisując każdemu z nich po kilka pytań szczegółowych, które nie
spełniają takiego kryterium. Już pomijam, że każde z tych pytań stanowi odrębny
problem badawczy wymagający rzetelnych badań empirycznych.
Co czyni autorka tego projektu? Ucieka w pseudojakościowe badania kompromitując się stwierdzeniem, że: "W badaniach jakościowych nie obowiązuje ścisła struktura metodologiczna, nie korzysta się ze standaryzowanych narzędzi badawczych". Nie wie, że w badaniach jakościowych obowiązuje ścisła struktura metodologiczna, o czym mogłaby poczytać w podręcznikach i rozprawach z metodologii badań jakościowych, w tym także prof. Dariusza Kubinowskiego.
Autorka nie
rozumie, że w tym paradygmacie badawczym można, a nawet warto korzystać z
wystandaryzowanych narzędzi badawczych, jeśli zależy nam na jak najlepszym
studium indywidualnych przypadków. W książce E. Koniecznej zostały słabo
zarysowane sylwetki zaledwie 5 osób badanych, zaś ich analiza nie została
podporządkowana 10 pytaniom badawczym. Nota bene autorka odmiennie formułuje
cele badawcze w rozdziale metodologicznym i w tej części pracy, w której omawia
dane pozwalające jej na szerszą - a w rzeczywistości powierzchowną, banalną -
analizę badanych zjawisk.
O ile bowiem w
założeniach metodologicznych Autorka zapowiada: Pierwszym celem podjętych badań było poznanie, na podstawie doświadczeń
badanych osób, roli kultury filmowej w aktywizacji i integracji społecznej osób
starszych (s. 117), o tyle już w rozdziale 4 tak je formułuje: Celem prowadzonych badań było także
sprawdzenie, jaką rolę odgrywają filmy w reinterpretacji doświadczeń życiowych
osób starszych oraz jakie filmy wspomagają proces adaptacji do starości.
(s. 189). Jak widać nie pamiętała już, co w istocie było celem jej badań, bo
cała praca jest przykładem potocznej narracji studentów, którzy dopiero uczą
się prowadzić badania w naukach społecznych.
Właśnie dlatego
mamy w tej książce wszystko to, co autorce wydawało się mieć jakiś związek z
kulturą filmową i dobranymi celowo do analizy wywiadów pięcioma seniorami.
Sposób analizy najlepiej prezentują sformułowania w stylu:
- "Niektórzy
twierdzili, że ..."; - "Seniorzy uważają, że ..." ; "Z
uzyskanych wypowiedzi wynika, że ..."; "Niektórzy z badanych
twierdzili: ..." ; "Badani zwracali też uwagę na...";
"Badane osoby nie znają...". Przysłowiowego konia z rzędem temu, kto udowodni, że w takiej narracji mamy do
czynienia z case study.
Najbardziej kuriozalne w publikacji rzekomo z pedagogiki jest kilkudziesięciostronicowa charakterystyka wybranych filmów fabularnych poświęconych jesieni życia. Co to ma wspólnego z poszukiwaniem odpowiedzi na powyższe problemy badawcze? Jak się nie wie, że się nie wie, to się wkleja, co się wie. Nic dziwnego, że w swoich przesłankach Autorka tej książki zapisała w trzeciej osobie: (...) do omówienia wybranych filmów, które opowiadają o ludziach starszych i starych, wykorzystała antropocentryczny model interpretacji filmu". (s. 118)
Niestety, nie znajdziemy
w tej publikacji modelu, tylko opowiadanie o nim w różnych rozprawach, gdyż E.
Konieczna nie badała mechanizmu integracji pojęciowej, stapiania się
przestrzeni mentalnych i identyfikacji z jego treścią, by wykazać faktyczne
rozumienie i interpretację filmów przez badanych.
Niektórzy naukowcy prawdopodobnie sami wskazują na recenzenta wydawniczego osobę niekompetentną w prezentowanej problematyce, byle tylko uzyskać rekomendację maszynopisu do druku. Z taką patologią mamy do czynienia w niemalże wszystkich dyscyplinach naukowych, w których autor zainteresowany wydaniem książki oczekuje jedynie pozytywnej rekomendacji.
Nie
polecam tej ksiązki nikomu, kto interesuje się problematyką osób starszych i pedagogiką
kultury. Natomiast można z niej korzystać do kształcenia kadr
akademickich, by wiedziały, jak nie należy prowadzić badań naukowych i jak o
nich pisać.
Komentarze