Dziś przypominam opublikowaną recenzję kolejnej, a pseudonaukowej książki Anny Studenskiej p.t. Cechy indywidualne i czynniki środowiskowe a autonomia uczenia się (Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego 2016).
Recenzowana rozprawa została
wydana pod tytułem, którego brzmienie sugeruje naukowy charakter badań. Jej autorka, po kwerendzie literatury na
temat autonomii i samoregulacji uczenia się doszła do wniosku, że dotychczasowe
badania tego procesu były jednostronne koncentrując się albo na uwarunkowaniach
podmiotowych, albo społecznych. Tym samym postanowiła zbadać, czy istnieje
między tymi czynnikami jakiś związek. Całość
składa się pięciu części. W pierwszych
trzech autorka dokonuje analizy pojęcia autonomii na podstawie literatury
psychologicznej i pedagogicznej, koncentruje uwagę na psychodydaktycznych i
metodologicznych problemach badań trudności autonomicznego uczenia się w szkole i w środowisku rodzinnym oraz
podejmuje kwestie metodologiczne dotychczasowych badań powyższych kwestii
koncentrując się jednak głównie na narzędziach badań i ich dotychczasowym wykorzystywaniu
w naukach społecznych. Jest to zarazem wstęp do koncepcji własnych badań. Tytuł
książki zapowiada związek między indywidualnymi i środowiskowymi czynnikami
warunkującymi autonomię uczenia się, ale w założeniach badań i ich treści mowa
jest o trudnościach dotyczących owej autonomii.
Przejdę zatem do analizy
koncepcji badań, która została przedstawiona w rozdziale 7 części trzeciej, a zatytułowanym
"Metodologia badań własnych związków
zmiennych podmiotowych i środowiskowych z postrzeganiem autonomicznego uczenia
się". W nim właśnie sformułowany został główny problem badawczy: Jakie
cechy indywidualne oraz środowiskowe pozostają w związku z doświadczaniem
trudności w kierowaniu własnym uczeniem się? (s.144) Tym samym zmienną
zależną w badaniu powinno być "doświadczanie
przez badanych trudności autonomicznego uczenia się", zaś zmiennymi
niezależnymi – zaplanowane przez badaczkę czynniki podmiotowe (intrapersonalne)
i środowiskowe jako hipotetycznie rzutujące na zmienną zależną. Kiedy autorka
konstruowała model teoretyczny owych zmiennych pominęła kategorię doświadczania trudności
autonomicznego uczenia się skupiając uwagę na zmiennej trzyczynnikowej:
trudność refleksyjnej oceny uczenia się, trudność kontroli motywacji do uczenia
się oraz trudność planowania uczenia się.
W tym modelu nie ma już
mowy o doświadczaniu, które w ogóle nie zostało przez autorkę zdefiniowane, ale
o spostrzeganiu trudności w samodzielnym uczeniu się. Co gorsza, A.
Studenska nie zdefiniowała zmiennej zależnej ani w kategoriach doświadczania,
ani spostrzegania owych trudności. Na s. 150 wprowadza dodatkową zmienną - bez
wskazania na jej rodzaj - będącą poza
problemem badawczym - "preferencje uczniów wobec nauczycielskich działań
wspierających autonomię uczenia się". Mamy oto w hipotetycznym modelu
zależności między przyjętymi zmiennymi po stronie zmiennej zależnej, jak i
niezależnej oraz pośredniczącej, nie dające się w żadnej mierze uchwycić
rozłącznie czynniki subiektywne, podmiotowe, intrapersonalne. Zmiennymi
pośredniczącymi w tym projekcie są bowiem "motywacja do uczenia się",
"poczucie własnej skuteczności" oraz "autonomia ogólna"
(jakby nie były to zmienne niezależne).
Tym samym, pani A.
Studenska "czyni" ze zmiennych osobowościowych badanych uczniów trzy
wzajemnie powiązane ze sobą zmienne: niezależne, pośredniczące i zależną, ale
nie definiuje ich oraz ich nie operacjonalizuje. Nie mamy w tej książce
podanych wskaźników rzekomo dających się wydzielić zmiennych osobowościowych,
toteż musimy uwierzyć, że wyniki jej badań są wiarygodne, trafne, rzetelne. A
nie są! Autorka sformułowała aż 41 hipotez, które - jej zdaniem -
uwzględniają związki między wszystkimi zmiennymi zawartymi w przyjętym modelu
hipotetycznym. Żadna z tych zmiennych nie została uzasadniona. Na jakiej zatem
podstawie zostały one sformułowane? Nie wiadomo. Autorka też nie wie. Nie ma
bowiem w rozprawie ani merytorycznego uzasadnienia takiego doboru zmiennych,
ich zdefiniowania, jak i ich wskaźników.
Jest to przejawem
lekceważenia czytelników, ale także braku rozumienia obowiązujących w
metodologii badań nauk społecznych procedur. W taki sposób można dowolnie
"żonglować" rzekomymi zmiennymi i formułować hipotezy. Może ktoś się
nabierze na ich rzekomo naukowy charakter. Jak pisze A. Studenska na s.
154: "Rozwiązanie podjętego problemu wymagało dokonywania pomiarów
percepcji trudności uczenia się, preferencji uczniów wobec nauczycielskich
działań wspierających autonomię, wsparcia autonomii przez rodziców, wsparcia
autonomii przez nauczycieli, temperamentu, autonomii ogólnej, poczucia własnej
skuteczności jako ucznia oraz motywacji do uczenia się". Autorka,
która pozoruje troskę o rzetelność naukową własnych badań, nie raczyła
określić, na jakiej zasadzie nastąpił dobór próby, a w jej badaniach
uczestniczyło 509 osób, z czego z względu na braki w wypełnieniu narzędzi
badawczych do analizy zakwalifikowała 454 osoby (150 gimnazjalistów, 302 ze
szkół ponadgimnazjalnych). Badań nie przeprowadziła sama, tylko zleciła ich
wykonanie nauczycielom. Wątpię, by byli przez nią przygotowani, skoro o tym nie
pisze. Tak nie prowadzi się badań naukowych.
Autorka recenzowanej książki zastosowała kilka narzędzi badawczych, w tym jedno własnego autorstwa. Dlaczego akurat te, a nie inne, tego się nie dowiemy, gdyż hipotezy nie zostały uzasadnione, a zmienne nie zostały zoperacjonalizowane. Nie wystarczy dobrać gotowe narzędzia, mające zresztą swoje odmienne od projektu źródło uzasadnień, by na tej podstawie upełnomocnić naukowość własnej diagnozy. Czy uczniowie gimnazjum są kompetentni do tego, by ocenić - na podstawie Kwestionariusza Preferencji Nauczycielskich Działań - działania nauczycieli mające na celu wspierania ich autonomii uczenia się?
Jak można badać rzekome
wsparcie środowiska rodzinnego na podstawie „Kwestionariusza Wsparcia Autonomii
przez Rodziców”, który wypełniali uczniowie? Hipoteza H17 jakoby istniał
związek między aktywnością jednostki a wspieraniem jej autonomii przez
rodziców, bez badania tychże rodziców, jest najzwyczajniej manipulacją. Pomijam
już podstawową kwestię niespełnienia zasady intersubiektywnej
komunikowalności.
W książce nie ma najważniejszych narzędzi badawczych, więc musimy uwierzyć, że mierzyły to, co usiłuje nam autorka wmówić. Jest zamieszczony Kwestionariusz Samooceny i Opinii, którym badała uczniów gimnazjum, ale standaryzowała to narzędzie na próbie studentów pedagogiki (sic!) Autorka nie zmierzyła tego, co zapowiada. Nie jest zatem prawdą to, o czym pisze analizie wyników swoich badań. Przykładowo, kiedy stwierdza, że Uzyskane dane pokazały, że emocjonalność (...) oraz aktywność (...) dzieci są powiązane z działaniami rodziców wspierających ich autonomię. Ten fakt wzmacnia prawdziwość hipotez H15 oraz H17. Jednocześnie wykazano istnienie braku związku między towarzyskością dziecka a działaniami rodziców wspierającymi jego autonomię, co oznacza, że hipotezę H16 należy uznać za fałszywą. (s. 180) Pani Studenska nie badała rodziców, a więc i ich rzekomych działań!
Książka nie spełnia naukowych
wymogów, bowiem jej autorka zlekceważyła metodologię badań empirycznych. Takie
rozprawy niszczą dyscyplinę naukową pedagogiki spychając ją do śmietnika
artefaktów.
Komentarze