Przejdź do głównej zawartości

O teatrze szkolnym

 

Dzisiaj przybliże książkę, którą recenzowałem w 2004 r., a była to: Teresy Samulczyk-Pawluk "Edukacja teatralna w szkole podstawowej" (Kraków: 2006).  Warto bowiem przypominać tekst sprzed kilkunastu lat, które wciąż są aktualne, albo ze względu na konieczność ostrzeżenia czytelników przezd błedami autora, albo - jak ma to miejsce w tym przypadku, by przypomnieć ciekawą i pedagogicznie wartościową rozprawę. 

Praca Teresy Samulczyk-Pawluk pt. Edukacja teatralna w szkole podstawowej jest poświęcona pedagogice kultury, a szczególnie temu jej działowi, który dotyczy edukacji teatralnej. Rzadko to w ostatnich latach podejmowany typ dyskursu, którego istotą jest przecież nadanie edukacji szkolnej głęboko humanistycznego wymiaru. Trzeba bowiem nie tylko odpowiednich kompetencji i doświadczenia zawodowego w tej sferze, ale i swoistego rodzaju odwagi wdrażania tego modelu edukacji do wciąż tradycyjnej szkoły. Autorka niniejszej dysertacji wprowadza nas w świat  najwyższych wartości, wartości duchowych, ukazując nie tylko bogactwo niezwykle trafnie rekonstruowanej myśli pedagogicznej  z zakresu wychowania przez sztukę, ale i poświadczając własny wkład w jej upowszechnianie. 

Nie bez powodu odkrywamy z każdą stroną tej publikacji ewoluujące w latach 1989–2003 zapotrzebowanie społeczeństwa postsocjalistycznego, a przeżywającego po wyjściu z ustroju quasitotalitarnego próżnię aksjonormatywną, na powrót do wartości kultury wysokiej. Trafnie Autorka podkreśla w swoich rozważaniach, iż nie jest to zadanie łatwe, gdyż wymaga nowego rozumienia problemów kultury i jej relacji z oświatą. Postrzeganie edukacji szkolnej w perspektywie założeń pedagogiki kultury, jakże głęboko zakorzenionej w pedagogice reform (pedagogice Nowego Wychowania), w psychologii i pedagogice humanistycznej czy we współczesnej psychologii i pedagogice twórczości pozwala nie tylko na pełniejsze wyjaśnienie, zrozumienie czy opisanie źródeł stosowalności edukacji teatralnej lub jej braku w toku kształcenia młodego pokolenia, ale i ułatwia uchwycenie zjawisk towarzyszących  tak odmiennemu doświadczaniu przez uczniów pożądanych wartości.

Takie podejście do edukacji teatralnej ma o tyle istotne znaczenie, że w niezaprzeczalny sposób determinuje efektywność całego procesu kształcenia, otwiera dzieci na radość uczenia się i dostarcza im wzorców pięknego życia. Interakcje społeczne między nauczycielem a uczniami już od pierwszych zajęć prowadzonych m.in. dramą mogą przesądzić wśród tych ostatnich o poziomie głębi i otwarcia się na przekaz kulturowy i autoedukacyjny. Każde postępowanie jednostki z konieczności wymaga wartości – zmysłowych, witalnych, socjalnych lub duchowych. Kluczową zatem kategorią dla uwydatnienia granic możliwego (koniecznego) wychowania  jest introcepcja wartości, rozumiana jako osobne zjawisko. Można ją też nazwać wplataniem czy zakotwiczeniem się wartości w  strukturach osobowych i przetworzeniem ich na formy postępowania. Introcepcja wartości warunkuje jakościowo i ilościowo proces wychowania.

Pani T. Samulczyk-Pawluk ukazuje funkcje sztuki w kontekście odmiennych stanowisk filozoficznych, a także wyjaśnia podstawowe kategorie edukacji kulturalnej. Znakomicie poradziła sobie z analizą sposobów rozumienia edukacji teatralnej i ukazaniem specyfiki teatru szkolnego. Wyraźnie przebija z rozdziałów II-III jej erudycja i umiejętność interpretowania roli czynników dla tego typu edukacji. Niewątpliwie, największą wartość poznawczą wnosi rozdział III „Teatr szkolny” poświęcony - wydawałoby się tak  dzisiaj już nie wzbudzającemu emocji - nowatorstwu pedagogicznemu w zakresie wychowania przez teatr w edukacji szkolnej.

Autorka sięga do korzeni polskich tradycji i niezaprzeczalnych (choć nie wszystkim znanych) sukcesów na arenie międzynarodowej teatru szkolnego z okresu II RP. Nie mamy powodu do kompleksów i utyskiwań na "mierny" stan polskiej myśli pedagogicznej, skoro w okresach niezależności państwa i narodu potrafiliśmy zadbać o jego tożsamość kulturową wraz z edukacyjną ofertą jej rozkwitu. Tak było bowiem z polską pedagogiką "nowego wychowania", której twórcy i kontynuatorzy zasiali w społeczeństwie okresu międzywojennego "ziarno" głębokiego humanizmu i troski w procesie kształcenia i wychowywania młodego pokolenia. 

Mieliśmy w kraju jako jedni z pierwszych na świecie wybitnych filozofów kultury i socjologów wychowania, którzy doniosłością swoich idei inspirowali wielu nauczycieli, wychowawców i opiekunów dzieci i młodzieży do autentycznej, radykalnej reformy we własnej praktyce edukacyjnej. O tym też jest mowa w recenzowanej rozprawie, ujawniającej ewolucję teoretycznych sporów o istotę, kształt i pedagogiczne funkcje teatru szkolnego oraz zakres ich upowszechniania w szkolnictwie okresu II RP.

Studiujący obecnie pedagogikę w naszym kraju powinni łączyć genezę tego nowatorstwa pedagogicznego nie tylko z nazwiskami (stosujących w edukacji szkolnej szeroko rozumianą dramę) pedagogów zagranicznych, jak chociażby Celestyn Freinet, ale także z pominiętymi tu przez T. Samulczyk-Pawluk animatorami teatru szkolnego w osobach R. Steinera czy A. S. Neilla. Wszak Anglicy dopiero w 1954 r. uczynili teatr szkolny jednym z priorytetowych komponentów reform szkolnych podczas, gdy w polskich szkołach II RP był on już znaną i stosowaną formą edukacji.

Ten właśnie rozdział rozprawy powinien zainteresować pedagogów  nie tylko historyczną perspektywą rozwoju innowacji edukacyjnych, ale i możliwością ich wdrażania do praktyki szkolnej. Teatr szkolny - chociaż jest tylko jednym z takich obszarów pedagogicznych wpływów pedagogiki reform - z racji odmienności swoich form i metod musiał przecież znaleźć tak promotorów, jak i swoich obrońców w postaci teoretyków kształcenia, wychowania czy nadzoru oświatowego. Nie po raz pierwszy bowiem w dziejach szkolnictwa okazało się, że to, co jest dobre dla dzieci, często wymaga długich i wielokrotnych uzasadnień i transformacji w mentalności samych pedagogów oraz - o co znacznie trudniej - władz oświatowych. W tym właśnie względzie praca T. Samulczyk-Pawluk jest niezwykle pouczająca dla współczesnych.

Autorka ukazuje nam zakres rozprzestrzeniania się teatru szkolnego, poczynając od pojawienia się jego idei do jej laboratoryjnej egzemplifikacji. Dobrze się stało, że do badań historycznych włączyła ten typ teatru szkolnego, którego organizatorami byli profesjonalni artyści. Nie skupiła się zatem  wyłącznie na jego uczniowskiej formule, skoro istotą szkół pedagogiki reformy było otwarcie się na dziecko, na świat jego  wyobraźni, subiektywnych doznań estetycznych, moralnych, społecznych i umysłowych oraz  na jego naturalną afirmację własnej tożsamości. Nic też dziwnego, że spór o istotę i pedagogiczne znaczenie teatru szkolnego toczył się także o to, jaką rolę powinien spełniać w nim nauczyciel.

O ile dobrze odczytałem fenomen działań teatralnych w szkole, jego granicą był tu stosunek nauczycieli do dzieci  i programu kształcenia. Teatr tradycyjny miał bowiem za zadanie stabilizować i utrwalać dominującą pozycję pedagoga oraz curriculum wobec uczniów, "łagodząc" wzajemne relacje humanistycznym współczynnikiem o wysokiej atrakcyjności  wzajemnych spotkań sytuacji kształcących i wychowawczych. Z jednej strony uważano, iż w toku edukacji należy liczyć się  z psychiką dziecka, szanując i uwzględniając jego naturalny instynkt dramatyczny, z drugiej zaś strony nie chciano tak łatwo oddać dotychczasowego pola osobotwórczych wpływów pozaintencjonalnym zmiennym. Skoro już nie można było dłużej ignorować owego instynktu, to postanowiono go chociaż w odpowiedni sposób zestroić z pedagogicznymi normami rozwoju, traktując teatr szkolny jako jedną z form i metod do sublimacji dziecięcych kłamstw, fantazji czy egoizmu a zarazem jako środek do rozbudzania i wzmacniania postaw prospołecznych.

Nowością miało być wprowadzenie do zajęć lekcyjnych teatralizacji drobnych utworów poetyckich czy dzieł literatury polskiej i światowej, unikając jednak traktowania ich jako miniatur teatru zawodowego. Nie było jednak powszechnego przyzwolenia na to, by drama stała się odrębnym przedmiotem zajęć dydaktycznych mimo, iż tak wielkie tkwią w niej możliwości do integracji treści kształcenia. Niezwykle intrygujący jest w tej pracy - być może w sposób niezamierzony - ujawniony przez autorkę fenomen pedagogizmu w dziejach nowatorstwa edukacyjnego, który za M. Wańkowiczem można by określić mianem "dydaktycznego smrodku". 

Ilekroć bowiem psycholodzy, medycy czy etycy postulują bądź odkryją jakiś dynamizm u dzieci, sprzyjający większej, lepszej, bardziej adekwatnej stymulacji ich psychofizycznego rozwoju, tylekroć pedagodzy zinstrumentalizują go na użytek nauczania i wychowania. Jedni dostrzegaliby w teatrze szkolnym możliwości stworzenia dzieciom okazji do odkrywania ich [ukrytych] zdolności, potencjałów rozwojowych, radości, ekspresji, szans na osobisty sukces itp., inni zaś ograniczyliby zastosowanie teatru głównie do realizacji celów i zadań dydaktycznych. Przerost pedagogicznych ambicji prowadził do tego, że ci ostatni tworzenie repertuaru powierzaliby wyłącznie pedagogom, zaś wdrożenie i upowszechnienie całej innowacji wyższym urzędnikom administracji szkolnej.

Przytaczane przez Autorkę tej pracy pedagogiczne argumenty protagonistów i antagonistów teatru tradycyjnego wyraźnie świadczą o tym, iż mimo sporów teoretyków o rolę i możliwości teatralizacji treści kształcących w szkole, praktyka zmierzała często własnymi drogami. Niewątpliwie, uświadamia nam, jak ważną rolę w administrowaniu systemem szkolnym odgrywał i odgrywa oświecony (tzn. wrażliwy na autentyzm i psychopedagogiczne walory innowacji) zespół jego wizytatorów, doradców i metodyków. 

Szkoda, że mimo tak dużego upływu czasu od ówczesnych teorii i doświadczeń, nauczyciele naszych szkół mają nadal kłopoty z przekonaniem swoich zwierzchników o potrzebie  teatralizacji niektórych treści kształcenia, jak i wychowywania dzieci i młodzieży przez autonomicznie kreowany przez nich (nie tylko samorodny) teatr. Książka Teresy Samulczyk-Pawluk może stanie się jeszcze jedną cegiełką w tworzeniu (wciąż) fundamentów pod zreformowaną szkołę przyszłości, szkołę "na miarę dziecka". Jednego jestem pewien, na pewno wzbogaci historię i swoistą metodologię edukacji teatralnej oraz wzbogaci argumentację tych nauczycieli, którzy zajmują się problemem "teatru w i jako edukacji", a na tym przecież zależało Autorce tej niezwykle bogatej w treści dysertacji.

Wartość praktyczna i społeczna przeprowadzonych przez Autorkę niniejszej dysertacji badań przez działanie polega na zainteresowaniu nauczycieli wykorzystaniem przez nich form teatru dziecięcego w swoich placówkach oświatowych dzięki wiedzy zdobytej w ramach studiów pedagogicznych. Praca Teresy Samulczyk-Pawluk jest napisana w dobrym stylu, z zachowaniem obowiązujących zasad tożsamości pojęć, dostatecznej racji, logicznego układu treści oraz poprawności ich powiązania z całością wiedzy naukowej. 

Układ logiczny treści wynika z kolejności praktycznych działań, znamiennych dla przebiegu własnych badań pedagogicznych. Zaprezentowany w rozprawie styl i warsztat pracy nie tylko naukowej, ale i dydaktycznej nauczyciela akademickiego zachęca kolejnych badaczy i eksperymentatorów do autentycznego, dialogowego i twórczego zaangażowania się w edukację teatralną kolejnych grup nauczycieli. 

Jeśli zatem zależy nam na tym, aby absolwenci studiów pedagogicznych i nauczycielskich w swojej przyszłej roli zawodowej potrafili nie tylko przekazywać wiedzę swoim wychowankom, ale także umożliwiali im doświadczanie jej jako wiedzę osobistą, przeżytą, wzbudzającą refleksję, to powinniśmy sięgać do bogactwa wiedzy i doświadczeń zawodowych refleksyjnych praktyków. Zamieszczenie  w niniejszej pracy wyniki analiz jakościowych badań aktywizujących nad efektywnością inspiracji teatralnych przekonuje do wartości powyższego podejścia.  


  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Profesor poleca ankietę z błędami???!!

  Niestety, tak powstają fatalne doktoraty, a po nich habilitacje. Kompromitacja  nie dotyczy zatem tylko doktoranta.

Czy pseudonaukowa gdybologia może być sprzedawana jako światowy bestseller?

  Czy pseudonaukowa gdybologia może być sprzedawana jako światowy bestseller? w dniu  kwietnia 15, 2021   Moje pytanie jest retoryczne, bo odpowiedź na nie powinna być tylko jedna - NIE POWINNA, ale JEST i powiększa stan bezużytecznej makulatury. Mam tu na uwadze rozprawę izraelskiego historyka prof. Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie  Yuval Noah Harari'ego  pt. "21 lekcji na XXI wiek" (Kraków 2018), która jest sprzedawana w tysiącach egzemplarzy. Poza ładną okładką nadaje się jednak tylko jako dekoracja w biblioteczce domowej.   Historyk powinien zajmować się tym, co jest przedmiotem badań jego dyscypliny naukowej i obowiązującej w niej metodologii badań historycznych. Z tym większym zdumieniem czytam książkę, która z historią niewiele ma wspólnego, bowiem jej autor porzucił własne kwalifikacje postanawiając zarabiać na sprzedaży prognostycznego kiczu, czyli mniemanologii stosowanej.  Nie wypowiadam się na temat wszystkich lekcji, które usiłuje wcisnąć czytelnikom,

Oralna historia historii

  Grzegorz Dżus, Banderówka, Wyd. Rozpisani.pl, brak miejsca i roku wydania, ss. 476. Biorąc pod uwagę wieloletnią współpracę polskich pedagogów z uczonymi i nauczycielami na Ukrainie publikuję opinię profesora Stefana Łaszyna o książce, której autor porusza trudne i bolesne wydarzenia . Zostały one opisane przez  Grzegorza Dżusa w monografii pt. "Banderówka"  , której tytuł okazał się zaskakujący. A ni razu  bowiem S. Łaszyn nie spotkał w niej nazwiska Bandery. Skąd zatem taki tytuł? Tak pisze o tym poniżej:  Emilia, bohaterka książki, w 1940  roku chce wejść do swego mieszkaniaw Radymnie, które opuściła okresowo z powodu przesuwającego się frontu. Wkłada klucz w zamek - nie pasuje. Drzwi otwiera kobieta, która zwraca się do przybyłej: - Czego pani tutaj szuka? Emilia: - A co pani robi w moim mieszkaniu? W odpowiedzi słyszy: - Ooo, banderówka. Stąd wziął się tytuł książki.       W przygotowaniu publikacji wykorzystano   „historię mówioną”, która jest interdyscyplinarną metod