Przejdź do głównej zawartości

Jak nie pisać poradników dla nauczycieli

 


W 2001 r . Józef Jerzak złożył w jednej z oficyn maszynopis książki pt. „Poradnik psychologiczny nauczyciela” (ss. 194).  Odmówiłem poparcia dla tej publikacji z nadzieją, że autor ją poprawi i złoży ponownie do recenzji. Tak się jednak nie stało.  Jednak chyba tę pracę wydał, bo to chyba ona jest w ofercie  Wydawnictwo LOP pod tytułem Jak uczyć i wychowywać? Poradnik dla nauczycieli Być może autor skorzystał z uwag i wydał już w nieco zmienionej treści tę rozprawę w innej oficynie. Jeśłi tak, to dobrze, bo nie ma znaczenia miejsce wydania, tylko merytoryczna wartość publikacji.    

        W stosunku do pierwotnej wersji tekstu uważałem, że potrzeba wydawania poradników dla nauczycieli stała się w ostatnich latach szczególnie nagląca ze względu na wdrażaną reformę oświaty. W takim też kontekście należałoby odczytywać złożoną ofertę przez Józefa Jerzaka. Niestety, ale należy przyznać rację wyrażoną przez Autora w zakończeniu książki, iż (...) propozycje i zalecenia zawarte w niniejszym poradniku są nazbyt ogólne (s. 185). 

Nie może być uzasadnieniem dla tego typu konstatacji stwierdzenie, że pedagogika i psychologia zajmują się przeważnie ogólnymi prawidłowościami oddziaływań wychowawczych i ich skutkami (jw.).  Jeśli chce pisać poradnik, to powinien poprzestać na wybranej dziedzinie rzeczywistości szkolnej, edukacyjnej, i do niej odnieść dyrektywy pedagogiczno-psychologiczne, a nie pisać o wszystkim i o niczym. 

Niniejsza praca jest z tego powodu zaprzeczeniem poradnika, skoro nie dotyczy pracy nauczyciela w szkole, ale poprzestaje na bardzo ogólnikowym, miejscami wręcz trywialnym streszczaniu wiedzy psychologicznej, z usilnym dostosowywaniem jej do wiedzy o wychowaniu i kształceniu. Nie ma tu zatem praktycznych odpowiedzi na problemy wychowania w klasie szkolnej, ani na radykalnie zmienione kształcenie zintegrowane, blokowe czy przedmiotowe.

Autor nie formułuje propozycji rozwiązywania najważniejszych dla współczesnej szkoły i zagrożeń socjalizacji dzieci i młodzieży problemów. Tymczasem młodzi ludzie  funkcjonują i żyją w społeczeństwie o dominującej kulturze popularnej i zanikającej sile rzeczywistych oddziaływań formacyjnych szkoły, rodziny czy Kościoła. Niczego też w tym poradniku nie wyjaśnia, ale dzieli się z nauczycielami tak trywialnymi radami, że ich oczywistość może tylko wzbudzić wśród odbiorców poczucie zażenowania. Przypisuje im bowiem niski poziom wiedzy psychologicznej i pedagogicznej, skoro powraca do podstaw psychologii, której nauczyciele uczyli się w toku studiów. 

Dobór literatury przedmiotu wyraźnie trąci myszką. Od kilku lat naprawdę wiele się zmieniło w tym kraju, a i nauczyciele – coraz liczniej studiujący czy doskonalący się – nie mają wątpliwości, że nie da się dalej odczytywać wzajemnych relacji i uwarunkowań edukacji za pomocą nieadekwatnego do rzeczywistości kodu z doby państwa totalitarnego.  

Odnoszę wrażenie, że Autor zaprzecza wartości pracy i samoświadomości profesjonalnej pedagogów, ulegając rzekomemu domaganiu się przez część spośród nich (studiujących niestacjonarnie) „recept” na skuteczne, efektywne nauczanie i wychowanie. Nie wyjaśnia  jednak, czym jest skuteczne wychowanie i nauczanie. Unika wyznania skrywającej się za tym podejściem ideologii i psychologii behawioralnej, instrumentalnej, jakże sprzecznej z rolą współczesnego (ponowoczesnego) pedagoga.

We wstępie do książki J. Jerzak przyznaje, że (...) o oczywistych sprawach wychowawczych nie warto pisać, gdyż wszyscy znamy je intuicyjnie (...), ale ponieważ (...) trochę tych recept znajduje się w literaturze już zapomnianej lub trudno dostępnej (s. 5), to postanowił ją uprzystępnić w najgorszym z możliwych, bo mocno strywializowanych tekstach.

Lepiej będzie, jak nauczyciele przeczytają dobry poradnik  np. tylko o narkomanii, o wychowaniu fizycznym i zdrowotnym, o nowoczesnych modelach kształcenia, w tym o oceniania uczniów, aniżeli tak wybiórczo i nieudolnie dobrane opinie czy ich streszczenia, które dotyczą wielu spraw naraz, bez logicznego związku i uzasadnienia. Wystarczy spojrzeć, jak nieaktualne są zawarte w nim dane, by podważyć także sens praktycznego ich wykorzystania w pracy pedagogicznej (np. normy sprawności fizycznej – s.33, Rozporządzenie [a nie zarządzenie] MEN w sprawie oceniania, s. 121, 127 itp.).  

Nie wiadomo, dlaczego jedne podrozdziały dotyczą tylko uczniów z klas I-III, inne zaś młodzież gimnazjalnej. Nie wiadomo zatem, do nauczyciela jakiego poziomu kształcenia i typu szkoły jest adresowany ten poradnik. Kto i po co ma go czytać, skoro zawarte w nim zalecenia są na poziomie publicystyki, różnego rodzaju porad o charakterze horoskopowym? Brak znajomości realiów współczesnej szkoły, jaki przebija ze stron tej książki, nie wróży znalezienia dla niej właściwego odbiorcy.  

Może ktoś tę książkę czytał i ma o niej inne zdanie? Zachęcam do komentarza. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Profesor poleca ankietę z błędami???!!

  Niestety, tak powstają fatalne doktoraty, a po nich habilitacje. Kompromitacja  nie dotyczy zatem tylko doktoranta.

Pseudonaukowa monografia Pauliny Formy

  Mamy wreszcie trzecią publikację pani Pauliny Formy, która - tym razem pod tytułem "Dziecięca kreacja biografii w rodzinach wielodzietnych" (Kraków 2016) określona została jako monografia habilitacyjna. Niestety, ale i ta rozprawa obciążona jest poważnymi błędami w założeniach metodologicznych projektu badawczego . Analiza ilościowa i jakościowa uzyskanych przez autorkę danych na podstawie przeprowadzonej diagnozy nie ma zatem naukowej wartości. Może służyć co najwyżej publicystyce, ale nie naukom społecznym.  Wą t p l i w o ś c i budzi już t y t u ł k s i ą ż k i , k t ó r y jest n i e a d e k w a t n y d o p r e z e n t o w a n y ch w n i e j t r e ś c i . Wskazuje bowiem na to , że c e n tra l n ą o sią  analizy b ę d z ie tworzenie przez dzieci własnej biografii ( „ d z i e c i ę c a k r eacj a b i o g r a f i i … ” ). Tymczasem p r o b l e m g ł ó w n y , k t ó r y stanowił podstawę do konceptualizacji b a d ań, brzmi w tej książce odmiennie ...

Czy pseudonaukowa gdybologia może być sprzedawana jako światowy bestseller?

  Czy pseudonaukowa gdybologia może być sprzedawana jako światowy bestseller? w dniu  kwietnia 15, 2021   Moje pytanie jest retoryczne, bo odpowiedź na nie powinna być tylko jedna - NIE POWINNA, ale JEST i powiększa stan bezużytecznej makulatury. Mam tu na uwadze rozprawę izraelskiego historyka prof. Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie  Yuval Noah Harari'ego  pt. "21 lekcji na XXI wiek" (Kraków 2018), która jest sprzedawana w tysiącach egzemplarzy. Poza ładną okładką nadaje się jednak tylko jako dekoracja w biblioteczce domowej.   Historyk powinien zajmować się tym, co jest przedmiotem badań jego dyscypliny naukowej i obowiązującej w niej metodologii badań historycznych. Z tym większym zdumieniem czytam książkę, która z historią niewiele ma wspólnego, bowiem jej autor porzucił własne kwalifikacje postanawiając zarabiać na sprzedaży prognostycznego kiczu, czyli mniemanologii stosowanej.  Nie wypowiadam się na temat wszystkich lekcji, które usił...